Dziwna była pogoda w tym roku. Mieliśmy tydzień wiosny w kwietniu, potem maj był po prostu bardzo bardzo długi i bardzo bardzo zimny. A przy tym nie za bardzo padało, więc ogród musieliśmy cały czas podlewać, nie mówiąc o działce. Bo, nie mówiłam Wam, ale wynajęliśmy w tym roku małą skrzynkę z ziemią dumnie zwaną allotment czyli po polsku działka właśnie :-) Skrzynia ma mniej więcej trzy metry na metr czyli w sam raz na jakieś tam podstawowe warzywa, a że doświadczoną działkowiczką raczej nie jestem to w sam raz żeby się uczyć uprawiać roślinki na swoich i cudzych błędach.
A było to tak...
Kiedy zaczęła się pandemia, ludzie szukali sobie różnych zajęć i nasz sąsiad właśnie sobie wynajał taką skrzynkę w pobliżu, po czym namawiał nas żebyśmy też sobie wynajęli bo fajna sprawa. Problem w tym, że w zeszłym roku żadnych wolnych poletek nie było. Ale skontaktowałam się z zarządem, zapisałam na listę oczekujących i w lutym dostałam odpowiedź że jest, mogę sobie w marcu przyjść i wybrać. No to przyszłam i wybrałam skrzynkę numer 14. Miejsce nazywa się Station Gardens Community Growers, powstało sporo już lat temu na terenie nieistniejącej już stacji kolejki, która kiedyś tamtędy przebiegała transportując głównie węgiel z kopalni odkrywkowej. Teraz jest to ścieżka spacerowo-rowerowa, bardzo czynnie uczęszczana. No więc kilka osób z pobliskiej wsi zebrało się i wynajęło teren od urzędu tutejszej gminy, która terenem zarządza. Załatwiono wymagane pozwolenia i założono zespół ogródków wraz z obszarem rekreacyjnym. Kosztowało to ich wiele pracy i wysiłku, żeby doprowadzić do stanu, w jakim znajduje się to obecnie. Jak widzicie na poniższym zdjęciu (wykonanym w czerwcu), na niewielkim terenie postawiono 50 skrzyń uprawowych. Przy wejściu, czego na zdjęciu nie widać, znajduje się "biuro główne" czyli stary budynek stacji, do którego każdy członek grupy ma klucz. W budynku są niezbędne rzeczy do tworzenia tzw. atmosfery, czyli krzesła, składane stoły, jakieś naczynia, sztućce i tak dalej, bo obok budynku wzniesiono piec do pizzy i postawiono dużego grilla. Stoi tam też duży stół piknikowy i w tym miejscu odbywają się spotkania socjalne członków, czyli wyżerka z grillem i pizzą :-) Każdy może sobie z tego korzystać, więc często osoby przyprowadzają członków rodziny na grilla właśnie.
Po drugiej stronie Ogródków, czego w ogóle nie widać na zdjęciach, jest podobnej wielkości teren, na którym stoją dwa blaszane baraki do składowania całego potrzebnego sprzętu, mały blaszak z wychodkiem, parę uli, które należą do zaprzyjaźnionego pszczelarza i duży tunel do upraw foliowych. Żeby dostać miejsce w foliaku trzeba sobie niestety zasłużyć, ale najlepsze z tego jest, że dwie trzecie powierzchni to uprawy tak zwane komunalne, dla wszystkich. Rosną tam pomidory, ogórki, papryka, kukurydza, zioła, brzoskwinie, figi, winogron i wszystko to co nie urosłoby na zewnątrz. Za tunelem foliowym jest sporej wielkości, jak my to nazywamy, klatka owocowa. Czyli skrzynie z porzeczkami i malinami, które obfitują do tej pory. Maliny, nie porzeczki rzecz jasna :-) Nazywa się to klatką ponieważ jest dokładnie otoczone drobną siatką, przez którą przeleci owad ale nie przedostanie się ptak, tak że sorry ale gołębie się nie nażrą.
Poza tym jest tam mały sad z jabłkami i gruszkami a także agrestem i czarną porzeczką i kilka stołów piknikowych, które sa używane głównie przez przejeżdżających rowerzystów. Na zdjęciu poniżej te same skrzynki w sierpniu, a moja to ta na samym środku, oznaczona niebiesko-zieloną tabliczką :-)
To był dla mnie bardzo pracowity i urodzajny rok. Pod koniec września stało się coś bardzo nieoczekiwanego i wiadomego jednocześnie. Prawie dokładnie z nadejściem kalendarzowej jesieni, po prostu jakby ktoś zakręcił kurek z latem. Ciemno, zimno i ponuro. Nawet jak jest te siedemnaście stopni to już czuć, że zima idzie...
I będzie tak aż do wiosny :-)
Widząc zdjęcie skrzynek po raz pierwszy pomyślałam, że to cmentarz😁 pomysł świetny, nie każdemu od razu potrzebna jest hektarową działka.
OdpowiedzUsuńJa będę miała swój foliak w przyszłym roku i wreszcie beda rzodkiewki, których nikt tu nie je poza mna. Zielonego groszku z krzaka zresztą też.
Piękna inicjatywa. Podobny pomysł widziałam na kanale Wioli z Korei, tam też wynajmują takie skrzynki, wtedy pierwszy raz spotkałam się z takim rozwiązaniem:)
OdpowiedzUsuńwygląda trochę jak cmentarz :x,
OdpowiedzUsuńgratuluję cierpliwości
przypomniałaś mi, że nie wykopałam ziemniaków, loboga!
Fantastyczna sprawa, tym bardziej, że daleko od drogi i nie ma za dużego smogu
OdpowiedzUsuńszkoda, ze w mojej okolicy takiego ogrodu nie ma
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł! Inicjatywa warta skopiowania! :) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Popatrz, ile może urosnąć na takim małym w sumie poletku. Gratuluję wygranej w konkursie!
OdpowiedzUsuńU mnie na balkonie w tym roku tylko papryka, truskawki, poziomki i jeden krzaczek pomidorów. Nie było nas sporo w wakacje i nie chciałam komuś zawracać głowy codziennym podlewaniem...
Za oknem szaro, buro, pada i 9 stopni. Także i u nas ktoś za zewnątrz wyłączył ciepłe słońce;)))
Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Powiem Ci, że takiego rozwiązania ze skrzyniami jeszcze nigdzie nie widziałam, w dodatku jeśli dobrze rozumiem, można korzystać z upraw nie tylko z własnej skrzyni, ale innych? popraw mnie jeśli źle zrozumiałam :)
OdpowiedzUsuńJeśli potrzebowałabym ogródka, to jednak wolałabym opłacić tu jakąś dzierżawę, w okolicy sporo takich ogródków, jednak ja naprawdę nie nadaję się na działkowca. Mama to robiła przez całe życie i widziałam, jak sobie ręce po łokcie urabiała. Dlatego wiem, że to nie dla mnie.
Gdybym miała większy ogród przydomowy, to jednak tam na pewno wylądowałaby skrzynia z uprawami i jakaś folia na warzywa oraz drzewka owocowe. :)
Fajne miejsce i pomysł. Posiadanie takiej mini działki nie jest bardzo obciążające, a przyjemność duża. Skoro Ci się spodobało uprawianie warzywek to może jednak będziesz się doskonalić w tym temacie. Ja ograniczam się do kwiatków doniczkowych w domu i mam ich całkiem sporo. Na balkonie miałam cztery pojemniki z krzakami pomidorów koktajlowych i pięknie rosły. W kuchni mam trochę ziół. Ale ogrodniczka ze mnie żadna.
OdpowiedzUsuń