Stary dom się sprzedaje, nowy się kupuje, a w przerwie między starym a nowym będziemy mieszkać u Chłopa. W ten weekend będziemy opróżniać jego garaż żeby zrobić miejsce dla moich gratów. Najgorsze że oprócz moich rzeczy jest jeszcze pełno pudeł syna, które na czas jakiś trzeba będzie po prostu przechować. Nie będzie problemu w nowym domu, bo tam jest wielki garaż i miejsca w bród, ale ten jeden miesiąc będziemy musieli się przemęczyć jakoś. Nie wiem gdzie i jak się to wszystko pomieści. Znajomi już zaoferowali swój garaż w razie czego, tak że nie powinno być problemu.
Wypowiedziałam już umowę dostawcy telekomunikacji i internetu, równiez prąd i gaz, council (tutejszy urząd) też już został zawiadomiony, ale lista instytucji do powiadomienia o zmianie adresu jest długa i nie wiem co jeszcze w trakcie wyskoczy. Przekierowanie listów na tymczasowy adres powinno dać mi czas na zmianę stałego adresu w różnych bankach i urzędach, a znając życie i tak połowę się zapomni i trzeba będzie zmieniać w trakcie.
Najważniejsze że ustaliłam już wywózkę specjalną przedmiotów gabarytowych, takich jak łóżka czy szafy, które raczej się do ponownego użytku nie nadają, ładnie się pokrywa ta data z planowaną datą przewiezienia reszty rzeczy do Chłopa, tak że wszystko powinno się zmieścić w czasie.
Pierwotnie zakładałam że przeprowadzę się do Chłopa najpierw ja i będziemy dojeżdżać do kotów codziennie, zanim ich również nie zabiorę, ale w końcu uznałam że to głupi pomysł i najnowszy plan jest taki że owszem, wyprowadzam się, ale ustalam z synem kiedy on będzie w domu, i wtedy kiedy będzie, ja będę u Chłopa, a kiedy go nie będzie, to ja będę spała w domu. W tym czasie zamierzam zabrać koty pojedynczo do Chłopa na chwilę, żeby się zaznajomiły z obiektem, nie wiem czy to dobry pomysł ale spróbuję. One i tak już teraz przechodzą traumę. Tiggy codziennie na widok syna pakującego swoje rzeczy do pudeł i toreb wykazuje niepokój, nie odstępuje nas na krok. On chyba wie, że torby oznaczają że ludzi zaraz nie będzie w domu i nie bardzo tego chce. Nocami śpi w pudełku i będę mu musiała to pudełko zabrać do nowego domu chyba.
Powiem Wam, że przeprowadzka to jest bardzo duże przedsięwzięcie, a podwójna przeprowadzka to już w ogóle. Przecież za miesiąc trzeba będzie spakować cały dom Chłopa...
czwartek, 2 marca 2017
poniedziałek, 27 lutego 2017
A teraz to
Tyle mam do napisania, ale jakoś nie mogę się skupić dzisiaj.
No to tylko obrazek :-)
No i pozdrawiam niezwykle serdecznie :-)
piątek, 24 lutego 2017
Humor na weekend
Dzisiaj głównie o rodzinie. Plus jeden, który nie pasuje.
*****
Rozmawiają dwie koleżanki:
- Ty, dlaczego twój mąż tak wczoraj wieczorem krzyczał?
- Bo nie chciałam mu powiedzieć, na co wydałam wszystkie pieniądze.
- A dziś rano?
- No, bo mu wreszcie powiedziałam.
*****
- Halo, pogotowie?! - spanikowany głos w słuchawce - Żona leży nieprzytomna w kuchni, co ja mam robić, co robić...?!
- Najpierw proszę się uspokoić.
- ...
- Halo, jest pan tam?
- Jestem. Ok, już jestem spokojny. Co dalej?
- Jest pan obok żony?
- No nie, przecież miałem się uspokoić. Siedzę w kąpieli i piję piwo.
*****
- Mój mąż to chyba na islam przeszedł.
- Jak to?
- Wpada wczoraj do domu i krzyczy do mnie: "niewierna! niewierna!"
*****
- Tato, czy to prawda, że znaleźli mnie w kapuście?
- Tak, a wczoraj za garażami, a przedwczoraj na przystanku. Musisz przestać chlać, synku.
*****
Przyszła mężatka pyta swoją koleżankę:
- Jaki prezent kupił ci twój narzeczony przed ślubem?
- Widzisz tego szmaragdowego cadillaca zaparkowanego przed domem?
- Widzę.
- Podoba ci się jego kolor?
- Bardzo.
- Nie za jasny?
- Nie.
- A może trochę za ciemny?
- Nie! W ogóle jest fantastyczny.
- No to kupił mi garnki dokładnie w tym samym kolorze.
*****
Kościelny wchodzi do kościoła i widzi klęczącą przed figurą, modlącą się kobietę. Po mszy patrzy, a kobieta dalej się modli. Podszedł do niej i pyta:
- A co wy tu starowinko tak długo się modlicie?
- A bo mi ksiądz kazał 50 zdrowasiek do św. Piotra zmówić.
- Ale to jest św. Antoni.
Na to babka pod nosem:
- Ku*wa mać, 47 zdrowasiek psu o dupę rozbić!
*****
Pewien ksiądz zauważył, że jedna ze znajomych zakonnic odrobinę przytyła:
- Cóż to siostro Zuzanno? Przybraliśmy trochę na wadze?
- Ależ nie ojcze. To tylko małe wzdęcie.
Miesiąc czy dwa później ksiądz zauważył, że zakonnica przytyła jeszcze bardziej:
- Widzę, że jednak siostra trochę przytyła.
- Ależ ojcze, to tylko gazy!
Kilka miesięcy później ksiądz spotyka siostrę Zuzannę pchającą wózek z niemowlęciem. Pochyla się, zagląda do wózka i rzecze:
- Jaki słodki, mały bąk.
Zapraszam :-)
*****
Rozmawiają dwie koleżanki:
- Ty, dlaczego twój mąż tak wczoraj wieczorem krzyczał?
- Bo nie chciałam mu powiedzieć, na co wydałam wszystkie pieniądze.
- A dziś rano?
- No, bo mu wreszcie powiedziałam.
*****
- Halo, pogotowie?! - spanikowany głos w słuchawce - Żona leży nieprzytomna w kuchni, co ja mam robić, co robić...?!
- Najpierw proszę się uspokoić.
- ...
- Halo, jest pan tam?
- Jestem. Ok, już jestem spokojny. Co dalej?
- Jest pan obok żony?
- No nie, przecież miałem się uspokoić. Siedzę w kąpieli i piję piwo.
*****
- Mój mąż to chyba na islam przeszedł.
- Jak to?
- Wpada wczoraj do domu i krzyczy do mnie: "niewierna! niewierna!"
*****
- Tato, czy to prawda, że znaleźli mnie w kapuście?
- Tak, a wczoraj za garażami, a przedwczoraj na przystanku. Musisz przestać chlać, synku.
*****
Przyszła mężatka pyta swoją koleżankę:
- Jaki prezent kupił ci twój narzeczony przed ślubem?
- Widzisz tego szmaragdowego cadillaca zaparkowanego przed domem?
- Widzę.
- Podoba ci się jego kolor?
- Bardzo.
- Nie za jasny?
- Nie.
- A może trochę za ciemny?
- Nie! W ogóle jest fantastyczny.
- No to kupił mi garnki dokładnie w tym samym kolorze.
*****
Kościelny wchodzi do kościoła i widzi klęczącą przed figurą, modlącą się kobietę. Po mszy patrzy, a kobieta dalej się modli. Podszedł do niej i pyta:
- A co wy tu starowinko tak długo się modlicie?
- A bo mi ksiądz kazał 50 zdrowasiek do św. Piotra zmówić.
- Ale to jest św. Antoni.
Na to babka pod nosem:
- Ku*wa mać, 47 zdrowasiek psu o dupę rozbić!
*****
Pewien ksiądz zauważył, że jedna ze znajomych zakonnic odrobinę przytyła:
- Cóż to siostro Zuzanno? Przybraliśmy trochę na wadze?
- Ależ nie ojcze. To tylko małe wzdęcie.
Miesiąc czy dwa później ksiądz zauważył, że zakonnica przytyła jeszcze bardziej:
- Widzę, że jednak siostra trochę przytyła.
- Ależ ojcze, to tylko gazy!
Kilka miesięcy później ksiądz spotyka siostrę Zuzannę pchającą wózek z niemowlęciem. Pochyla się, zagląda do wózka i rzecze:
- Jaki słodki, mały bąk.
Subskrybuj:
Posty (Atom)