środa, 18 stycznia 2017

Dziś w południe

Być może dziś w południe sprzedam dom.
Wczoraj na naradzie ustaliliśmy strategię, wszystkie możliwe scenariusze.
Na podjęcie decyzji muszę poczekać jeszcze z godzinę.
Wtedy się okaże, komu i za ile. O ile będzie komu.
Bardzo się denerwuję...



UPDATE.

Sprzedane. Sama nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. W każdym razie. W marcu czeka mnie przeprowadzka. Dokładnie po dziewięciu latach. Biedne kotki... One tu żyły całe życie...

poniedziałek, 16 stycznia 2017

O pieskach i kotkach

Tyle się u mnie dzieje że zaczynam się dziwić jak ja to wszystko ogarniam. W sobote przyszła rodzina na oglądanie domu, bardzo sympatyczna zresztą. Kobieta zanim weszła, zapytała: "Ale Ty przypadkiem nie masz kota?" A ja: "A co, masz alergię?", a ona że nie ale nie lubi kotów. No to ja że mam dwa, ale one raczej się gdzieś po kątach chowają to że jest bezpieczna. Szybko okazało się że ta kobieta nie "nie lubi" kotów, ona po prostu panicznie się ich boi. I uwierzcie mi, słyszałam, czytałam, ale nigdy w życiu nie widziałam osoby, która autentycznie i szczerze BOI się kotów! (Stardust, jeśli czytasz to wiesz o czym piszę :-) ).
Jej dwie dziewczynki były zachwycone, że domek dla kotków, że zabawki, że osobne wejście dla kotków jest, w końcu że same kotki, bo Tiguś się pojawił nic sobie z gości nie robiąc, a na końcu Miguśka wparowała do domu i z prędkością światła pomknęła na górę, wzbudzając śmiech dziewczynek i krzyk matki. Tigusia musiałam wynieść z chałupy, bo baba stała sparaliżowana i chowała się za drzwiami jak go tylko zobaczyła. No cyrk!
Ale ja nie o tym chciałam.
Byłam z Migusią na corocznej kontoli i szczepieniu. Darła japę w samochodzie, potem w poczekalni do pewnego momentu, o którym za chwilę. A potem zamilkła, chyba ze strachu.



Wszystko OK, Migusia przytyła od ostatniego roku... całe 5 gram, czyli waży 3,005 kilograma. Pewnie dlatego że nie była na koopie i siku. Pani weteryniarz była zachwycona stanem jej uzębienia w wieku czterech lat (nie mogę uwierzyć że ona ma już ponad cztery lata!), zapytała czy poluje, a ja na to że owszem ale na pchły i ćmy raczej, choć ze dwa razy myszkę do domu przyniosła. Pani na to że być ona swoją zdobycz po prostu zjada, bo takie zęby to mają koty, które zeżrą to co zapolują. To może wyjaśniać dlaczego ona tak mało je w domu, bleeee....
Ale zanim weszliśmy, w poczekalni zaczął się istny cyrk, bo przyszli na kontrolę tacy goście:



Dwa potężne Nowofunlandy. To nieczęsta gratka, spotkać w jednym miejscu takie dwie wielkie, ciężkie bestie. One były naprawdę ogromne. Nie wiem czy to braciszek i siostrzyczka, czy dwie siostrzyczki lub dwóch braciszków, ale ci ludzie chyba przywieźli je ciężarówką, bo do osobowego samochodu one by się z prewnością nie zmieściły. Miały wielkie śliniaki ze śmiesznymi napisami, były bardzo czyste i zabane. Państwo po kolei stawiali je na wadze, któa ustawiona jest w poczekalni. Wikipedia podaje że średnia masa tych psów to około 68 kilo. Te psy ważyły - uwaga! - czarny 107 kilo, a brązowy 104 kilogramy i to nie była nadwaga! Były potężne, śmieszne i ocieżałe, podziwiam ludzi, którzy się nimi opiekują. Utrzymać to na smyczy to jest już nie lada zadanie. A karmić, wyprowadzać, czyścić... Nie udało mi się zrobić zdjęcia ich obu razem, ale co się naoglądałam to moje.

A w domu... Tak pracuje Chłop. Powiedziałam że niech się czuje zaszczycony, bo do mnie Tiggy w życiu przyszedł na kolana może ze cztery razy, a w taki sposób to nigdy. A Chłopa to on po prostu uwielbia. Ja musiałam tylko co chwilę przychodzić i "control" przyciskać czy jakiś inny klawisz, bo Chłop przecież nie może, bo kota ma :-)


Ale przyszedł moment że Chłop musiał jednak tą ręką poruszyć bo mu zdrętwiała, więc kiciuś uznał to za zachętę zmiany miejsca przebywania. No i po robocie!


Jakieś pół godziny później nastąpiła nieoczekiwana zmiana miejsc :-) I tak to ten Chłop z nimi ma. 
 

Miało być o pieskach i kotkach, ale jak już jesteśmy w temacie zwierzątek, to nie mogłam się oprzeć. Już za niecałe dwa tygodnie będę miała pod tymczasową opieką takie oto stworzonka, trzy:




Córka wyjeżdża do Polski na 10 dni więc poprosiła o opiekę na jej pupilami. Zgodziłam się, mam pusty pokój to mogę je zamknąć i koty nie będą miały do nich dostęu. Ale... jak ja sobie poradzę, ze szczurami i kotami w domu, to ja nie wiem. Dla kogo będzie to większy stres? Czy ktoś miał podobne doświadczenia?


piątek, 13 stycznia 2017

Humor na piątek

Dzisiaj humor rodzinny. Zapraszam.


*****
Żona żali się mężowi:
- Stefan, czemu ja mam ciągle tyle roboty w mieszkaniu!?
- Śpisz w nocy to ci się zbiera!


*****
Żona mówi do męża przy śniadaniu:
- Założę się, że nie wiesz, jaki dziś jest dzień.
- Ależ wiem, kochanie - odpowiada spokojnie mąż.
Następnie małżonek wychodzi do pracy, a po jakimś czasie kurier przynosi żonie wielki bukiet czerwonych róż. Po godzinie kurier doręcza ogromną bombonierkę, i kolejni w ciągu dnia jeszcze kilka prezentów. Mąż wraca z pracy, a żona cała w skowronkach do niego:
- Dziękuję kochanie! To najwspanialszy Dzień Sprzątania Świata w moim życiu!


*****
Wnuczek pyta babcię:
- Babciu, czym ty do nas przyjechałaś?
- Pociągiem, a dlaczego pytasz?
- Bo tata mówi, że cię diabli przynieśli.


*****
Kobieta zamawia u malarza swój portret:
- Proszę mnie namalować w brylantowych kolczykach, z brylantową kolią i z szafirowymi spinkami do włosów. A na nadgarstkach brylantowe bransoletki.
- Ależ proszę pani, pani nie ma na sobie nic z tych rzeczy!
- No nie mam. Ale gdybym umarła wcześniej niż mój mąż, to on się na pewno natychmiast znowu ożeni. A ja chcę żeby tę jego drugą trafił szlag, jak będzie szukać tej biżuterii.


*****
Wigilijny wieczór. Ktoś dzwoni do drzwi. Kobieta otwiera i serce skoczyło jej do gardła. To jej mąż. Ledwo go poznała! Ostatni raz widzieli się, kiedy ich synek - dziś prawie dorosły - szedł do przedszkola...
- Cześć - mówi facet.
- Cześć? - pyta kobieta. - Piętnaście lat temu wyszedłeś z domu po papierosy, teraz wracasz i tyle masz mi do powiedzenia?
- O rany, masz rację! Papierosy! Czekaj, zaraz wracam.


*****
Rozmawiają dwie kobiety:
- Ech, życie... Wracasz z pracy i zapieprzasz w domu. Dzisiaj podłogi myłam, jutro okna...
- A mąż?
- A mąż na szczęście sam się potrafi umyć.


*****
Pan Władek wraca po alkoholowym przyjęciu do domu. Puka do drzwi.
- To ty, Władek? - pyta się przez drzwi żona.
Odpowiada jej milczenie, więc wraca do łóżka. Po chwili znowu słyszy pukanie.
- Władek, czy to ty pukasz?
Cisza, więc żona na dobre udaje się na spoczynek. Rano otwiera drzwi i widzi swojego męża na wycieraczce, trzęsącego się z zimna.
- Władziu, to ty pukałeś w nocy?
- Ja...
- To dlaczego nie odpowiadałeś na moje pytania?
- Jak to nie odpowiadałem? Kiwałem głową.



*****
Żyd postanowił wysłać żonę do sanatorium. Przed wyjazdem dał jej 500 zł i upomniał:
- Stara, tylko ty mi tam nie szalej w tym sanatorium.
Stara wyjechała, a po tygodniu do drzwi małżonka puka listonosz.
- Dzień dobry! Jest przekazik na 5000 zł.
Zdziwiony Żyd sprawdza nadawcę i nie może uwierzyć, gdyż nadawcą jest jego żona.
- Może ona tam jakiś interes zrobiła - pomyślał mąż.
Mija kolejny tydzień i znowu listonosz puka do drzwi. Tym razem paczka. Nadawcą znowu jest żona, a w środku znajduje się piękne, karakułowe futro. Mąż zaczyna się zastanawiać jak sobie radzi jego żona, a w międzyczasie pojawia się kurier z przesyłką. Szok. Po rozpakowaniu w pudełku jest kolia brylantowa... Mąż nie może wytrzymać i chce się dowiedzieć, co za interes zrobiła jego żona i postanawia pojechać do sanatorium. Dociera nad ranem do domu sanatoryjnego, puka do pokoju, w którym przebywa jego żona. Cisza. Puka drugi raz i nic. Wali wściekły w drzwi. Nic. Naciska na klamkę - otwarte. Wchodzi i widzi jak jego żona śpi naga w objęciach nagiego, obcego mężczyzny i drze się co sił w gardle:
- Stara, co ty robisz z tym gołym człowiekiem, do jasnej cholery?!
Na to zbudzona małżonka odpowiada:
- Cicho, cicho bądź - i pyta - kasa doszła?
Mąż odpowiada, że tak.
- A futra?
- Też.
- A co z kolią?
- Też jest.
- No, widzisz, to wszystko od niego - mówi żona.
Żyd milczy przez chwilę, a potem mówi:
- Kochanie, to ty go przykryj, bo on się nam przeziębi.