piątek, 27 listopada 2015

Humor piątkowy

Zgodnie z wczorajszym nurtem, dziś będzie... nie, nie o czkawce, o NAUKOWCACH :-)
Zapraszam!


*****
Student zaczepia profesora na korytarzu uniwersytetu:
- Pan wybaczy, panie profesorze, czy można jedno pytanie?
- Ależ naturalnie, młody człowieku, po to tu jesteśmy!
- Panie profesorze, czy pan śpi z brodą pod kołdrą, czy na kołdrze?
- Hmmm, nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
- No trudno, dziękuję, przepraszam.
Po tygodniu student znów natyka się na profesora. Profesor wycieńczony, twarz ziemista, ciemne kręgi pod oczami. Ujrzawszy studenta ryknął:
- A bodaj pana pokręciło, łajdaku! Od tygodnia spać nie mogę - i tak źle, i tak niewygodnie!


*****
Pewnego razu grupa naukowców postanowiła wypróbować nową szczepionkę na kurach. Po jakimś czasie pojawił się raport naukowców:
"W jednej trzeciej przypadków szczepionka okazała się skuteczna. W jednej trzeciej przypadków szczepionka okazała się nieskuteczna. W jednej trzeciej przypadków nie można stwierdzić, czy szczepionka okazała się skuteczna, ponieważ kura uciekła"


*****
Przychodzi Pierre Curie do Marii i mówi:
- Kochanie, ależ dziś promieniejesz!
- Jestem taka uradowana...


*****
Trzech gości obserwuje dom. W pewnym momencie do domu wchodzą dwie osoby. Za pół godziny wychodzą trzy.
Biolog mowi: Rozmnożyli się.
Fizyk: Nie, to błąd pomiaru.
Matematyk: Jak do środka wejdzie jeszcze jedna to dom będzie pusty...


*****
Zespół naukowców badał kameleona. Postawili zatem zwierzę na czerwonym kawałku materiału - w mgnieniu oka kameleon stał się czerwony.
Następnie, naukowcy postawili kameleona na żółtym kawałku materiału - kameleon stał się żółty. Podobne testy przeprowadzono dla materiałów o różnych kolorach - zielonym, niebieskim, brązowym. Na koniec eksperymentu naukowcy rozsypali kolorowe konfetti i postawili na nim kameleona. Ku zdziwieniu naukowców kameleon westchnął ciężko, odwrócił łeb w ich stronę i powiedział:
- Weźcie wy się wszyscy od****dolcie...


*****
Tajne laboratorium. Rozmowa dwóch doktorów.
- Ty, niezła mi wyszła ta ostatnia partia amfy...
- Tak? Po czym poznajesz?
- A, obsypało mi się trochę na kuwetę z ślimakami.
- I co? Gdzie one są?
- Nie wiem, biegają tu gdzieś..


Miłego weekendu!


Skopiowano ze strony:http://potworek.com/dowcipy- potwornie dobre dowcipy!

czwartek, 26 listopada 2015

O czkawce naukowo conieco

Zapewne z powodu braku piątkowego humoru w zeszłym tygodniu, w tym zamęczam Was codziennymi wpisami na tematy różniste. Dzisiaj będzie o czymś czego u mnie jeszcze nie było. O czkawce.
W młodzieńczych czasach miałam bardzo częste czkawki. Niemal codziennie w szkole po przerwie, kiedy ustawialiśmy się w kolejce do klasy. Często po przestraszeniu się, zmarznięciu, zaksztuszeniu, no w różnych różnistych sytuacjach. Co ja się nawyprawiałam żeby zniknęła! Straszenie przez koleżanki czasami pomagało, czasami nie, picie wody, wstrzymywanie oddechu, skakanie. Nawet obietnica czekolady. Wiecie, w latach osiemdziesiątych to był rarytas i w dodatku na kartki. Więc jak się usłyszało: jak jeszcze raz czkniesz to dam ci całą czekoladę to zazwyczaj pomagało. Niekiedy pomagało też zwykłe wejście nauczyciela do klasy.
A czym tak naprawdę jest czkawka?
Czkawka to nic innego jak rytmicznie powtarzające się, mimowolne skurcze przepony i mięśni oddechowych klatki piersiowej, wywołujące charakterystyczny odgłos. Czkawka występuje powszechnie, zwykle po pewnym czasie samoistnie ustępuje i nie stanowi poważnej dolegliwości.
Przyczyną w większości przypadków jest szybkie lub nadmierne przepełnienie żołądka.
Sposoby na czkawkę są rozmaite. Głównym celem jest oczywiście rozluźnienie przepony, a generalnie chodzi o dwa zasadnicze sposoby. Pierwszym z nich jest stymulacja nerwu błędnego innym, silniejszym impulsem. „Powiadomi” on wówczas mózg, że pojawiły się nowe, ważniejsze okoliczności, więc czas przestać zajmować się czkawką (uciskanie różnych miejsc na ciele, ssanie kostki cukru, przełykanie śliny, wystawianie języka, picie wody małymi łyczkami, przestraszenie się). Inne sposoby związane są z odpowiednim oddechem, a raczej z jego brakiem (wstrzymywanie oddechu, oddychanie przez papierową torbę). Zwiększenie ilości dwutlenku węgla we krwi prawdopodobnie sprawia, że organizm za zasadniczy cel stawia sobie usunięcie dwutlenku węgla, niż kontynuowanie czkawki . 

Skąd ten temat? Otóż wracając w niedzielę z Glasgow usłyszałam w radiu nagranie tego co jest na poniższym filmiku:


Biedny chłopczyk, ale poradził sobie dzielnie!
A jako że w samochodzie jechałam z nikim innym a naukowcem chemikiem, z podwójnym doktoratem, zajmującym się farmacją, oczywiście wywiązała się dyskusja na temat, czego główną treść przytoczyłam powyżej. Ale... Najważniejsze jest zawsze na końcu :-)
Uwaga uwaga! To jest coś czego w książkach nie wyczytacie a wątpię że w całym internecie. Otóż ów kolega powiedział coś w co trudno mi było uwierzyć, ale działa, bo już zdążyłam sprawdzić. 
Więc co robicie z czkawką? Na pewno stosujecie jeden z przytoczonych sposobów, plus jakieś może jeszcze inne. A po co to wszystko? Oczywiście w celu rozluźnienia przepony. A co sprawia że ona się rozluźnia? Czym są te wszystkie sposoby? Oczywiście odwróceniem uwagi mózgu od tego co się dzieje i zajęcie się czymś innym. Już to napisałam. Jak się okazuje, wcale nie musimy się katować wstrzymywaniem oddechu i innymi akrobacjami. Dwa najlepsze sposoby to: 
1. Kazać osobie czkającej, lub samemu sobie, wymienić pięć łysych osób (no dobra, mogą być osoby w okularach, słynni aktorzy, zespoły rockowe, koty Za Gosi Drzwiami). Mózg zajmując się czym innym momentalnie zapomina o czkawce.
2. Zadać osobie czkającej (lub sobie samemu) pytanie jakiego koloru jest trawa. Otóż słowo "zielony" ma jakiś tajemniczy wpływ na komórki mózgowe odpowiedzialne za czkanie i samo pomyślenie sobie o kolorze zielonym powoduje że czkawka momentalnie ustaje. Oczywiście będąc osobą dociekliwą zadałam pytanie czy "green" działa też po polsku. Nie chodzi o słowo, chodzi o wyobrażenie koloru.

Wypada teraz Wam wszystkim życzyć owocnej czkawki. Polecam wypróbować dwa powyższe sposoby i nie zapomnijcie podzielić się ze mną komentarzem czy działają.