Ja takiej postawy nie rozumiem. Po prostu nie mieści mi się to w mojej wielkiej głowie. To wykracza poza granice mojej wyobraźni, to jest coś czego nie jestem w stanie i nigdy nie zrozumiem. Jak można olewać ważne sprawy i grać na zwłokę z samym sobą? Jak można samemu sobie robić na złość? Dla mnie odpowiedź jest jedna - wychowałam lenia i pasożyta który nie musi robić nic, tylko czeka aż matce się zrobi żal i znowu pomoże i załatwi wszystko sama. Ale nie tym razem ze mną te numery Bruner... Jak bardzo jest mi żal i jak bardzo jest mi przykro z powodu że się mnie po prostu olewa, tak bardzo zależy mi na samej sobie i nie zamierzam już dłużej grać w głupie gierki. Córka jest już od kilku lat dorosła i w końcu musi wziąć odpowiedzialność sama za siebie. A ja twarda muszę być, nie mientka. No.
A w ogóle to goofno mi się śniło. Dużo guffna, całe pole jego i mimo że starałam się nie wdepnąć to wzięłam i wdepłam. Buta miałam czystego i nie śmierdział we śnie. Na loterii mam grać czy co?
Wiosna, proszę Państwa, wiosna...
P.S. A podoba się Wam nowy wiosenny wystrój bloga?