Pozdrawaiam serdecznie!
sobota, 21 lutego 2015
Trochę Tigusia na sobotę
Bez słów. Trochę Tigusia żebyście nie myśleli że już w ogóle o kotach nie będzie :-)
piątek, 20 lutego 2015
Humor piątkowy
Natchniona (jak zwykle) ostatnimi wydarzeniami osobistymi, dzisiaj dziele się z Wami humorem... o samochodach :-) No, może nie tylko...
-----------
Stany Zjednoczone. Policjant zatrzymuje samochód na autostradzie, a w samochodzie siedzą trzy zakonnice. Policjant mówi do prowadzącej:
- Jechała siostra za wolno.
Zakonnica:
- Przecież minimalna prędkość to 22 mph.
- To jest autostrada i minimalna prędkość to 65 mph, a 22 to numer drogi.
Policjant patrzy jeszcze na tylne siedzenie, gdzie dwie pozostałe zakonnice całe blade telepią się ze strachu jak głupie i pyta:
- A im co się stało?
- Bo widzi pan, panie władzo. Właśnie zjechałyśmy z drogi nr 125.
-----------
Stłuczka na środku skrzyżowania. Jeden samochód cały wypchany napakowanymi dresiarzami, w drugim siedzi zwykły facet. Dresiarze wysiadają z auta i krzyczą do gościa:
- Wysiadaj, k***, napier**alamy się! Roz***łeś nam furę, ty ch***!
Facet przestraszony odpowiada:
- Panowie, ale... ale panowie nooo, no proszę was! Jak to napier***alamy się?! Przecież ja jestem chudy i jestem sam, a was cały tabun i jeszcze tacy napakowani! Przecież ja nie mam szans. To niesprawiedliwe!
Dresiarze odsunęli się na chwilę i po krótkiej naradzie ich szef mówi:
- No dobra, Masa i Byku będą z tobą.
Zapraszam!
-----------
Siedmioletni chłopczyk spaceruje sobie chodnikiem w drodze do szkoły.
Podjeżdża samochód. Kierowca odsuwa szybkę i mówi:
- Wsiadaj do środka to dam Ci 10 złotych i lizaka!
Chłopczyk nie reaguje i przyspiesza kroku. Samochód powoli toczy się za nim. Znowu się zatrzymuje przy krawężniku...
- No wsiadaj! Dam Ci 20 złotych, lizaka i chipsy!
Chłopczyk ponownie kręci głową i przyspiesza kroku... Samochód nadal powoli jedzie za nim. Znowu się zatrzymuje.
- No nie bądź taki ... wsiadaj! Moja ostatnia oferta - 50 złotych, chipsy, cola i pudełko chupa-chups!
- Oj odczep się Tato! Kupiłeś Matiza to musisz z tym żyć.
-----------
Zdarzył sie wypadek - Polak (fiat 126p) z Niemcem (VW passat) się zderzyli, samochody do kasacji, totalna rozpierducha. Z samochodu wychodzi Niemiec, machnął ręką:
- Etam.. 3 miesiące pracy.. a co tam, kupie sobie nowy.
Polak wyłazi cały zapłakany:
- Eh.. całe życie pracowałem, co ja teraz zrobię.
Niemiec na to:
- To po ch*j sobie taki drogi kupowałeś?
-----------
Wróciła żona z zakupów do domu. Weszła do pokoju i spytała męża:
- Kochanie, czy wiesz jak wygląda pomięte 100 złotych?
Mąż zaprzeczył głową, ona wyjęła z portfela banknot 100-złotowy, pomięła go i pokazała mężowi. Za chwilę znów pyta:
- Kochanie, a czy wiesz jak wygląda pomięte 200 złotych?
Sytuacja się powtórzyła - mąż zaprzeczył, ona wyjęła z portfela banknot 200-złotowy, pomięła go i pokazała mężowi. Po chwili znowu pyta:
- Kochanie, a czy wiesz jak wygląda pomięte 45.000 złotych?
Mąż znowu nie wie. Na to ona:
- To wejdź do garażu i zobacz.
-----------
- Płaci pani mandat! - mówi dwóch policjantów zatrzymując samochód jadący z nadmierną prędkością.
- A czy nie mogłabym zapłacić w naturze?
- Co to znaczy: "w naturze"?
- No wiecie musiałabym zdjąć majtki i wam dać...
Policjant odwraca się do kolegi i pyta:
- Potrzebne ci są majtki?
- Nie!
- Mnie też nie...
-----------
Policjant zatrzymuje samochód na autostradzie. Okno uchyla roztrzęsiona blondynka.
- Co pani wyprawia? Jeździ pani od prawej do lewej krawędzi jezdni jak pijana!
- Panie władzo – coś strasznego, tak się przeraziłam! Jadę sobie spokojnie, aż tu nagle przede mną drzewo! No bałam się potwornie, że w nie uderzę, więc skręciłam gwałtownie w prawo. A tam kolejne drzewo na wprost a ja na nie jadę! Więc skręciłam jeszcze mocniej w lewo, a tam kolejne drzewo, więc znowu skręciłam, żeby nie uderzyć…
Policjant zagląda do samochodu i mówi:
- Spokojnie, proszę pani. To tylko odświeżacz powietrza!
-----------
Siedmioletni chłopczyk spaceruje sobie chodnikiem w drodze do szkoły.
Podjeżdża samochód. Kierowca odsuwa szybkę i mówi:
- Wsiadaj do środka to dam Ci 10 złotych i lizaka!
Chłopczyk nie reaguje i przyspiesza kroku. Samochód powoli toczy się za nim. Znowu się zatrzymuje przy krawężniku...
- No wsiadaj! Dam Ci 20 złotych, lizaka i chipsy!
Chłopczyk ponownie kręci głową i przyspiesza kroku... Samochód nadal powoli jedzie za nim. Znowu się zatrzymuje.
- No nie bądź taki ... wsiadaj! Moja ostatnia oferta - 50 złotych, chipsy, cola i pudełko chupa-chups!
- Oj odczep się Tato! Kupiłeś Matiza to musisz z tym żyć.
-----------
Zdarzył sie wypadek - Polak (fiat 126p) z Niemcem (VW passat) się zderzyli, samochody do kasacji, totalna rozpierducha. Z samochodu wychodzi Niemiec, machnął ręką:
- Etam.. 3 miesiące pracy.. a co tam, kupie sobie nowy.
Polak wyłazi cały zapłakany:
- Eh.. całe życie pracowałem, co ja teraz zrobię.
Niemiec na to:
- To po ch*j sobie taki drogi kupowałeś?
-----------
Wróciła żona z zakupów do domu. Weszła do pokoju i spytała męża:
- Kochanie, czy wiesz jak wygląda pomięte 100 złotych?
Mąż zaprzeczył głową, ona wyjęła z portfela banknot 100-złotowy, pomięła go i pokazała mężowi. Za chwilę znów pyta:
- Kochanie, a czy wiesz jak wygląda pomięte 200 złotych?
Sytuacja się powtórzyła - mąż zaprzeczył, ona wyjęła z portfela banknot 200-złotowy, pomięła go i pokazała mężowi. Po chwili znowu pyta:
- Kochanie, a czy wiesz jak wygląda pomięte 45.000 złotych?
Mąż znowu nie wie. Na to ona:
- To wejdź do garażu i zobacz.
-----------
- Płaci pani mandat! - mówi dwóch policjantów zatrzymując samochód jadący z nadmierną prędkością.
- A czy nie mogłabym zapłacić w naturze?
- Co to znaczy: "w naturze"?
- No wiecie musiałabym zdjąć majtki i wam dać...
Policjant odwraca się do kolegi i pyta:
- Potrzebne ci są majtki?
- Nie!
- Mnie też nie...
-----------
Policjant zatrzymuje samochód na autostradzie. Okno uchyla roztrzęsiona blondynka.
- Co pani wyprawia? Jeździ pani od prawej do lewej krawędzi jezdni jak pijana!
- Panie władzo – coś strasznego, tak się przeraziłam! Jadę sobie spokojnie, aż tu nagle przede mną drzewo! No bałam się potwornie, że w nie uderzę, więc skręciłam gwałtownie w prawo. A tam kolejne drzewo na wprost a ja na nie jadę! Więc skręciłam jeszcze mocniej w lewo, a tam kolejne drzewo, więc znowu skręciłam, żeby nie uderzyć…
Policjant zagląda do samochodu i mówi:
- Spokojnie, proszę pani. To tylko odświeżacz powietrza!
-----------
Stany Zjednoczone. Policjant zatrzymuje samochód na autostradzie, a w samochodzie siedzą trzy zakonnice. Policjant mówi do prowadzącej:
- Jechała siostra za wolno.
Zakonnica:
- Przecież minimalna prędkość to 22 mph.
- To jest autostrada i minimalna prędkość to 65 mph, a 22 to numer drogi.
Policjant patrzy jeszcze na tylne siedzenie, gdzie dwie pozostałe zakonnice całe blade telepią się ze strachu jak głupie i pyta:
- A im co się stało?
- Bo widzi pan, panie władzo. Właśnie zjechałyśmy z drogi nr 125.
-----------
Stłuczka na środku skrzyżowania. Jeden samochód cały wypchany napakowanymi dresiarzami, w drugim siedzi zwykły facet. Dresiarze wysiadają z auta i krzyczą do gościa:
- Wysiadaj, k***, napier**alamy się! Roz***łeś nam furę, ty ch***!
Facet przestraszony odpowiada:
- Panowie, ale... ale panowie nooo, no proszę was! Jak to napier***alamy się?! Przecież ja jestem chudy i jestem sam, a was cały tabun i jeszcze tacy napakowani! Przecież ja nie mam szans. To niesprawiedliwe!
Dresiarze odsunęli się na chwilę i po krótkiej naradzie ich szef mówi:
- No dobra, Masa i Byku będą z tobą.
Miłego weekendu!
czwartek, 19 lutego 2015
Ja powinnam zażyć nerwosol...
Przyjeżdżam sobie wczoraj po pracy do domu, już widząc dom zauważyłam że coś nie tak. No tak. Jakiś palant postawił sobie samochód przy mojej bramie, kompletnie blokując wjazd. No cóż, zaparkowałam sąsiadowi na bramie, wiedząc że oni nie mają samochodu, ale zapukałam do nich i zapytałam czy oni nie wiedzą kto to może być. Nie wiedzieli i nie mieli nic przeciwko temu żeby tam zostawić samochód. Zresztą, pomyślałam, to tylko na chwilę przecież. Ale już mnie wqrw nosi...
Minęły dwie godziny. Samochód stoi. Ja jak durna, co chwilę zaglądam przez okno, stoi? Nie stoi? Stoi... Dzwonię na policję. Mówię co i jak, że nie mogę wjechać do domu ite pe i że już tam długo stoi. No i co najważniejsze, że moje ubezpieczenie obejmuje parkowanie w nocy w garażu albo na własnym podjeździe a nie na ulicy, więc jak coś się wydarzy to chcę mieć krycie policji. Uprzejmy pan policjant nadał sprawie numer i powiedział żeby zadzwonić za dwie godziny jak się nic nie zmieni.
No nic, postanowiłam się rozerwać oglądając "Pompeje". Ale, takie oglądanie, co piętnaście minut zryw i albo wprost do okna (Stoi? Stoi!) albo do kibelka żeby mieć alibi że nie gapię się cały czas na ulicę... O jedenastej piętnaście dzwonię znowu na policję, mówię co i jak i że nadal stoi. Przy czym zaznaczam że wiem że nie jest to emergency ale mogłoby być, i co wtedy? I w dodatku to ubezpieczenie... Pan pyta o której rano jadę do pracy, mówię że ósma trzydzieści. No to on że jak rano będzie stał to żeby zadzwonić i wtedy zadziałają. Podziękowałam, poszłam spać. Ale najpierw naszykowałam ostatnią akcję prewencyjną, czyli na oczojebnej żółtej kartce formatu A4 napisałam markerem wielkimi literami "PLEASE DO NOT BLOCK MY DRIVE WAY AGAIN!!!" i nakleiłam taśmą klejącą na przednią szybę zawalidrogi, przytwierdzając dodatkowo wycieraczką. Chciałam mieć czyste sumienie po prostu. I z pozornie czystym sumieniem poszłam do łóżka. Ale, takie spanie, pobudka co dwie godziny żeby sprawdzić... Ha ha, no aż tak to mi sufit na głowę nie upadł, niemniej jednak faktycznie się budziłam i miałam koszmary senne, na przykład że Migusia miała wypadek na płocie i cały pyszczek we krwi...
Budzę się rano, stoi. Myślę sobie, w doopie to mam, wyjechać do pracy wyjadę, nerwów sobie szarpać nie będę srana. Pomyślę jak wrócę a on jeszcze tu będzie. Już prawie kończyłam szorować zęby kiedy zauważyłam policyjny samochód przejeżdżający wolniutko obok i oglądający sytuację. Aha, pomyślałam, sprawdzają! W tempie zawrotnym jak na rano pozbierałam wszystkie manele, zarzuciłam kurtkę, wsunęłam buty i wybiegłam z domu. Samochód policji nadal stał, czekali na mnie chyba. Wrzuciłam graty do swojego auta i podeszłam, pan otworzył szybę i tak sobie porozmawialiśmy. Że on widzi że faktycznie blokuje mi wyjazd, że mają dwa numery telefonu i adres klienta, że postarają się ponownie z nim skontaktować, a jak nie będzie odbierał albo nie będzie chciał zabrać auta (a kto by nie chciał jak policja grzecznie prosi?) to będą musieli odholować pojazd na specjalny parking i właściciel będzie musiał za niego zapłacić. A to droga sprawa, znam z autopsji, kiedyś mój samochód też odholowali za nieprawidłowe parkowanie... Ale przynajmniej ja nikomu drogi nie blokowałam, po prostu przekroczyłam dopuszczalny limit czasu parkowania o jakieś pół godziny.
Pożegnałam się z policjantami i pojechałam do pracy. I idąc za ciosem, zadzwoniłam właśnie do lokalnego urzędu w tej sprawie, wyjaśniłam całą sytuację, że ja mam dosyć dzwonienia na policję itepe i że proszę żeby coś z tym zrobili, bo mogą namalować linię na drodze zakazującą parkowania w tym miejscu i ja proszę o taką właśnie linię. Uprzejmy pan po drugiej stronie linii zarejestrował zgłoszenie mówiąc że przekaże to do odpowiednich służb które mają się ze mną wkrótce skontaktować. Zobaczymy.
A nawiasem mówiąc, zobaczcie sami. Wyjechalibyście z takiej bramy w jakiś sposób albo w nią wjechali? Bo ja może rowerem lub motocyklem, ewentualnie jakby mój samochód umiał latać to by przeleciał...
Minęły dwie godziny. Samochód stoi. Ja jak durna, co chwilę zaglądam przez okno, stoi? Nie stoi? Stoi... Dzwonię na policję. Mówię co i jak, że nie mogę wjechać do domu ite pe i że już tam długo stoi. No i co najważniejsze, że moje ubezpieczenie obejmuje parkowanie w nocy w garażu albo na własnym podjeździe a nie na ulicy, więc jak coś się wydarzy to chcę mieć krycie policji. Uprzejmy pan policjant nadał sprawie numer i powiedział żeby zadzwonić za dwie godziny jak się nic nie zmieni.
No nic, postanowiłam się rozerwać oglądając "Pompeje". Ale, takie oglądanie, co piętnaście minut zryw i albo wprost do okna (Stoi? Stoi!) albo do kibelka żeby mieć alibi że nie gapię się cały czas na ulicę... O jedenastej piętnaście dzwonię znowu na policję, mówię co i jak i że nadal stoi. Przy czym zaznaczam że wiem że nie jest to emergency ale mogłoby być, i co wtedy? I w dodatku to ubezpieczenie... Pan pyta o której rano jadę do pracy, mówię że ósma trzydzieści. No to on że jak rano będzie stał to żeby zadzwonić i wtedy zadziałają. Podziękowałam, poszłam spać. Ale najpierw naszykowałam ostatnią akcję prewencyjną, czyli na oczojebnej żółtej kartce formatu A4 napisałam markerem wielkimi literami "PLEASE DO NOT BLOCK MY DRIVE WAY AGAIN!!!" i nakleiłam taśmą klejącą na przednią szybę zawalidrogi, przytwierdzając dodatkowo wycieraczką. Chciałam mieć czyste sumienie po prostu. I z pozornie czystym sumieniem poszłam do łóżka. Ale, takie spanie, pobudka co dwie godziny żeby sprawdzić... Ha ha, no aż tak to mi sufit na głowę nie upadł, niemniej jednak faktycznie się budziłam i miałam koszmary senne, na przykład że Migusia miała wypadek na płocie i cały pyszczek we krwi...
Budzę się rano, stoi. Myślę sobie, w doopie to mam, wyjechać do pracy wyjadę, nerwów sobie szarpać nie będę srana. Pomyślę jak wrócę a on jeszcze tu będzie. Już prawie kończyłam szorować zęby kiedy zauważyłam policyjny samochód przejeżdżający wolniutko obok i oglądający sytuację. Aha, pomyślałam, sprawdzają! W tempie zawrotnym jak na rano pozbierałam wszystkie manele, zarzuciłam kurtkę, wsunęłam buty i wybiegłam z domu. Samochód policji nadal stał, czekali na mnie chyba. Wrzuciłam graty do swojego auta i podeszłam, pan otworzył szybę i tak sobie porozmawialiśmy. Że on widzi że faktycznie blokuje mi wyjazd, że mają dwa numery telefonu i adres klienta, że postarają się ponownie z nim skontaktować, a jak nie będzie odbierał albo nie będzie chciał zabrać auta (a kto by nie chciał jak policja grzecznie prosi?) to będą musieli odholować pojazd na specjalny parking i właściciel będzie musiał za niego zapłacić. A to droga sprawa, znam z autopsji, kiedyś mój samochód też odholowali za nieprawidłowe parkowanie... Ale przynajmniej ja nikomu drogi nie blokowałam, po prostu przekroczyłam dopuszczalny limit czasu parkowania o jakieś pół godziny.
Pożegnałam się z policjantami i pojechałam do pracy. I idąc za ciosem, zadzwoniłam właśnie do lokalnego urzędu w tej sprawie, wyjaśniłam całą sytuację, że ja mam dosyć dzwonienia na policję itepe i że proszę żeby coś z tym zrobili, bo mogą namalować linię na drodze zakazującą parkowania w tym miejscu i ja proszę o taką właśnie linię. Uprzejmy pan po drugiej stronie linii zarejestrował zgłoszenie mówiąc że przekaże to do odpowiednich służb które mają się ze mną wkrótce skontaktować. Zobaczymy.
A nawiasem mówiąc, zobaczcie sami. Wyjechalibyście z takiej bramy w jakiś sposób albo w nią wjechali? Bo ja może rowerem lub motocyklem, ewentualnie jakby mój samochód umiał latać to by przeleciał...
Pozdrawiam nerwosolowo...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
